Z czym to się je?
Czyli co jest potrzebne do ugotowania racji żywnościowej, aby zapobiec sytuacji, gdzie żołnierz musi gotować w puszcze po pasztecie i siorpać zupę cebulową z widelca.

Styl przygotowania i jedzenia brytyjskich racji żywnościowych jest oczywiście dowolny, a własne preferencje/doświadczenie mają tutaj pierwszeństwo. Poniższy tekst ma za zadanie zaznajomić z najbardziej popularnym sposobem sposobem gotowania i używanymi naczyniami.

KFS [niezbędnik]
KFS to skrót od Knife, Fork & Spoon czyli Nóż, Widelec i Łyżka) Niezbędnik (skrót używany przez żołnierzy na co dzień, wym. ki-ef-es). W przeciwieństwie do amerykańskiego RME, w brytyjskich racjach żywnościowych nie są dodawane łyżeczki - żołnierz musi się sam zatroszczyć o niezbędnik (wyjątkiem od zasady są nowe racje żywnościowe: Multi-Climate, fasowane żołnierzom w Afganistanie).

Armia Brytyjska nie posiada standardowego issue niezbędnika. Kwatermistrz najczęściej fasuje najtańsze niezbędniki dostępny na rynku, prawdopodobnie kupione w lokalnym sklepie militarnym. Na wojskowe stołówki dobry żołnierz zabiera swój własny niezbędnik, lub jest zmuszony jeść zupę i kroić udo kurczaka małą plastikową łyżeczką do herbaty.

Z uwagi na powyższe, żołnierz może posiadać niezbędnik w dowolnym kształcie, kolorze oraz ilości - nawet, jeśli jest to różowa łyżeczka z ikoną dinozaura do serka Danone; żaden podoficer nie będzie żołnierzowi suszyć o to głowy.

Brytyjskie racje żywnościowe można z powodzeniem gotować i konsumować za pomocą łyżki od zupy (im głębsza tym lepiej - można nabierać np. więcej cebulowej zupy). - w tej roli najlepiej spisuje się łyżka niezbędnika LWP lub współczesnej Bundeswehry (widoczny na obrazku obok, można dostać w sklepach w UK).

Łyżkę nosi się cały czas przy sobie - w kurtce lub (jeśli operuje się w gorącym klimacie) w oporządzeniu/zatkniętą w kamizelkę balistyczną Osprey. Dobrą praktyką jest noszenie przy sobie garści tanich lecz niełamliwych, odpornych na wrzątek łyżek. Przy wyborze łyżki na uwadze powinno się mieć: z czego jest wykonana oraz jej długość. Po pierwsze stal jest jest wytrzymalsza niż plastik, ale za to cięższa oraz mało 'elastyczna' (czyt. zawsze będziesz czuł łyżkę w kieszeni, uwierającą w tors). Po drugie długość: brytyjski kubek jest bardzo głęboki, saszetki z daniem głównym jeszcze głębsze - zamieszanie gorącej czekolady albo wydłubanie fasolek z dania głównego może okazać się nie lada zadaniem!

Cup
Kubek od manierki.

Fanatycy czystości piją tylko i wyłącznie wodę, którą wcześniej przefiltrowali/uzdatnili (picie wody z czystego strumienia to dla nich profanacja). Bardziej praktyczni i rozumni żołnierze piją z tego kawę/herbatę/gorącą czekoladę/sok; oraz jedzą z niego zupę. Wszystko to z uwagi na jego pojemność, wygodę trzymania (składany metalowy uchwyt jest w miarę wygodny) oraz łatwość w czyszczeniu po spożyciu posiłku.

Standardowy, fasowany kubek jest wykonany z mocnego plastiku - doskonale znosi zalewanie wrzątkiem, jednak nie można w nim gotować na ogniu. Niektórzy (metodą SAS) wolą kubki metalowe, ponieważ w czasie nieco dłuższych postojów czy też ćwiczeń lubią zagotować herbatę lub zupę. Minus metalowego kubka to poparzenie ust (należy wiedzieć, jak temu zaradzić) oraz brak możliwości zagotowania dania głównego (ponieważ opakowanie nie zmieści się do kubka). Dodatkowo snajperom i innym RamboSASParaCommando przeszkadza nietaktyczny kolor (za czarne metalowe kubki trzeba dodatkowo dopłacić).

Water Bottle
Manierka na wodę.

Standardowa manierka (widoczna na obrazku obok) mieści w sobie litr wody (wzór nie zmienił się od końca lat '50-tych). W klimacie europejskim litr wody starcza na podgrzanie dania głównego i przygotowanie napoju. Na długie patrole poręczne jest zabranie 2 manierek. Obecnie najlepszym rozwiązaniem na długie patrole jest zabranie camelbaka (do picia wody w czasie marszu) oraz kubka i manierki (do gotowania/jedzenia). Przelewanie wody z camelbaka do manierki/kubka jest bardzo niewygodne.







Mess Tins
Menażka wojskowa.

Składa się z dwóch, wkładanych w siebie części (jednej mniejszej i drugiej większej). Każda część posiada długi uchwyt (pałąk). Do gotowania potrzeba tylko jednej części (najlepiej tej większej, ponieważ mieści saszetkę z daniem głównym).

Ludzie lubiący się w ekonomicznych rozwiązaniach powinni gotować w małej części, a dużą cześć używać w roli przykrywki (dzięki czemu woda szybciej się zagotuje i zostanie zużyta mniejsza ilość paliwa). Duża część możne być też używana jako "wiatrochron" (a także deszczochron, jeśli jednocześnie pada i zacina ostro pod kątem). Istnieje także możliwość gotowania "na parze". Polega to na ustawieniu piętrowo na sobie 3 menażek: pierwsza menażka ustawiona na kuchence gotuje się od temperatury ognia; woda w drugiej menażce jest podgrzewana parą z pierwszej menażki; trzecia menażka służy jako "pokrywka". W celu przyśpieszenia gotowania można zamienić miejscami pierwszą i drugą menażkę. Jest to też dobra metoda rano, gdy jeden żołnierz pakuje sprzęt, a drugi gotuje śniadanie dla obu - po ugotowaniu racji, aby ta nie stygła w piorunującym tempie, można podgrzewać ją na parze. "Gotowanie na parze" jest czasochłonne, ale czego to się nie robi z nudów na poligonie?

Fanatycy czystego kubka wolą gotować kluski/zupy/itd. bezpośrednio w menażce, co później sprawia spore problemy przy jej czyszczeniu (kluchy albo się przylepiają, a potem zasychają i nie da się ich zmyć bez odpowiednik detergentów, których na poligonie jak wiadomo - brak).

Jeśli gotuje się za pomocą kuchenki (nie gazu), spód naczynia będzie tłusto usmolony. Trik polega na tym, aby menażkę wyczyścić w odpowiednim czasie od momentu zdjęcia z ognia - jeśli zrobi się to za późno, menażki nie można doczyścić. Dobrą metodą jest (po zagrzaniu dania głównego) pozostawienie menażki na ogniu z minimalną ilością wody wciąż ciepłej wody. Smołę na denku naczynia można sczyścić chropowatą częścią gąbki do zmywania z odrobiną ciepłej wody pozostawionej wcześniej w menażce.

Najlepiej jednak spisują się chusteczki do pielęgnacji niemowlęcia (obowiązkowo bezzapachowe i bezsmakowe). Dawniej smołę czyściło się poprzez pocieranie menażki o trawę - było tak do momentu, aż menażki zaczęto wykonywać z aluminium zamiast stali - przez co te zrobiły się giętkie jak plastelina i wyginały przy pierwszej próbie czyszczenia o trawę.

Gdy schowane w oporządzeniu, menażka nadaje się idealnie jako pudełeczko do przechowywania i przenoszenia drobnych przedmiotów (np. racji żywnościowych, zapasowych skarpet, zestawu do pielęgnacji stóp, zapałek itd.). Należy unikać przenoszenia twardych, metalowych przedmiotów w menażce/w tej samej ładownicy, co menażka, ponieważ będzie wytwarzać donośny hałas w czasie marszu.

Hexi Cooker
Kuchenka wojskowa.

Kuchenka polowa. Jest to bardzo prosta w konstrukcji i tania wersja kuchenki polowej, która spełnia swoje zadanie. Kuchenka jest składana (po złożeniu, w środku można trzymać paliwo) - po jej rozłożeniu otrzymujemy dwie nóżki oraz palenisko (widoczne na zdjęciu obok). Kuchenka jest fasowana z paliwem oraz specjalną nakładką, dzięki której po nałożeniu na kuchenkę, można postawić i gotować w metalowym kubku. Ponieważ w Armii Brytyjskiej nie fasują kubków, 'nakładka' leci do kosza w setkach tysięcy.

Dobrą metodą jest wykopanie małego dołku pod kuchenkę - z kilku powodów. Po pierwsze, ogień będzie osłonięty przed deszczem i/lub wiatrem (dzięki czemu woda szybciej się zagotuje). Po drugie, po gotowaniu kuchenka zostawia ślad - po zakończeniu gotowania można go zasypać ziemią. Po trzecie - ziemia, na której się gotuje rzadko kiedy jest idealnie w poziomie - odrobina pracy saperką pomoże przygotować podłoże (brzegi menażki nie są zbyt wysokie - drogocenna woda łatwo się rozlewa jeśli kuchenka jest krzywo ustawiona).

Hexi Blocks
Lub też Hexi Fuel - paliwo do polowej kuchenki Hexi.

"Paliwo" to 8 białych, kwadratowych tabletek, spakowanych w ekstremalnie łatwopalnym opakowaniu (co na to brytyjskie BHP?). W dotyku tabletki przypominają bardzo tłuste olejne pastele, zaś wizualnie mają połysk świecy cynowej.

Jedno opakowanie powinno starczyć żołnierzowi na 24 godziny (po tym czasie ma fasowane następne opakowanie, zakładając że nie wrócił jeszcze do koszar). Średnio, jedno gotowanie konsumuje 2 tabletki, chociaż wszystko zależy od klimatu i pogody, w którym się gotuje. W ciepłe dni woda w manierkach ma temperaturę letnią, przez co szybciej się zagotuje. W zimne i wilgotne dni potrzeba więcej paliwa do zagotowania wody (szczególnie w tak wilgotnym i wiecznie-zimnym kraju, jak Szkocja).

Dobrą praktyką jest podnoszenie temperatury ognia poprzez chronienie płomienia przed wiatrem i deszczem (jeśli to możliwe; np. w Szkocji wiatr zmienia kierunek 2 tysiące razy w czasie dziesięciominutowego gotowania) oraz dorzucanie kawałków zużytych (lecz suchych) chusteczek higienicznych. Jest w tym haczyk:- zgodnie z regulaminem i Ciężką Rutyną, palenie przedmiotów tworzących dym (i woń) jest zabronione, ponieważ może zdradzić własną pozycję/obecność - szczególnie gdy działa się na terenie wroga.

Dla własnego zdrowia paliwa nie powinno się używać w małym pomieszczeniu o małej cyrkulacji powietrza (np. namiot) ani też nachylać bezpośrednio nad ogniem - dym to chemia. Cywile, lubiący gotowanie w namiocie bez opuszczenia śpiwora, zaleca się używanie (bezpieczniejszej) kuchenki gazowej.

Powrót