Public transport czyli zasady zachowania w transporcie publicznym

Zasada Zaprzeczenia
Brytyjskim sposobem na przetrwanie podróży publicznym środkiem transportu jest coś, co psychologowie nazywają "zasadą zaprzeczenia" lub "zasadą wyparcia"; w skrócie wyspiarze nie dopuszczają do swojej głowy myśli, że właśnie znajdują się w autobusie/pociągu/metrze/itp. pełnym przerażającego tłumu obcych ludzi. W celu utrzymania jak największego poziomu prywatności w publicznym środku transportu, Brytyjczycy udają że wszyscy ludzie na pokładzie są niewidzialni, niesłyszalni itd. - po prostu nie istnieją - w większości przypadków sami wyspiarze udają, że nie istnieją.

Zasada zaprzeczenia wymaga od wyspiarzy przestrzegania następujących podpunktów: unikanie rozmowy z obcymi, unikanie nawiązywania kontaktu wzrokowego, unikanie pokazywania po sobie, że wiedzą o istnieniu innych ludzi w swoim otoczeniu tak długo, aż to możliwe. Oprócz tego panuje surowa zasada nie przyciągania do siebie uwagi i pilnowania swoich spraw.

Tak więc normalną rzeczą dla Brytyjczyków jest podróżowanie do i z pracy z tą samą grupą ludzi przez wiele lat bez wymienienia z sobą nawet pół słowa. Jeśli Brytyjczyk widzi każdego ranka tą samą osobę czekającą na pociąg i, przykładowo, jeśli często siadają na przeciwko siebie w wagonie, dozwolone jest delikatne nagięcie Zasadę Zaprzeczenia w postaci "witania się" lekkim skinięciem głowy. Takie coś nie może mieć miejsca wcześniej, niż dopiero po kilkunastu miesiącach (przynajmniej rok). Bardzo ważne jest, aby nie naginać dalej tej zasady. Największą obawą Brytyjczyka jest to, że ukłon może zamienić się w Good morning ("Dzień dobry"), a samo Good morning może przerodzić się w rozmowę.

Czy lekka rozmowa ze znajomą osobą z porannego pociągu do pracy byłaby czymś strasznym dla Brytyjczyka? Otóż tak! Po przeprowadzeniu jednej rozmowy etykieta uprzejmości wymagała by kolejnej rozmowy następnego dnia - i tak bez końca. Brytyjczyk poci się na samą myśl, że musiałby prowadzić rozmowę każdego dnia, z tą samą osobą przez ileś lat. Oprócz tego dwóch zmuszonych do porannych rozmów Brytyjczyków niemal w 100% nie mieli by żadnych wspólnych zainteresowań ani tematów do rozmów, tak więc cała konwersacja byłabym niesamowicie niezręczna i żenująca. Niezręczna i żenująca rozmowa zmusiłaby wreszcie wyspiarza do ukrywania się i unikania swojego rozmówcy, co jest dodatkowo niezręczne i uważane za niegrzeczne. Cała sprawa byłaby koszmarem dla nieszczęsnego wyspiarza.

Poza tym cała sprawa ze skinięciem głowy i dalszej rozmowy podróżnikiem jest złamaniem podstawowej Zasady Zaprzeczenia: udawania, że ludzie w koło nie istnieją. Tak więc najlepiej nie kłaniać się nikomu przez co najmniej rok.
Wyjątek od reguły
Istnieją 3 sytuacje, w których można złamać Zasadę Zaprzeczenia, zaakceptować że ludzie w pobliżu nie są niewidoczni, i faktycznie odezwać się do nich.

Reguła Bycia Uprzejmym
Reguła Bycia Uprzejmym polega na tym, że wymaga odezwanie się do ludzi, jako że milczenie i dalsze udawanie bycia niewidocznym byłoby uważane za bardzo niegrzeczne i nie właściwie. Tak więc należy się odezwać w takich sytuacjach gdy na kogoś przypadkiem wpadniesz/wejdziesz i musisz przeprosić, gdy próbujesz minąć ludzi i musisz powiedzieć excuse me ("Przepraszam [proszę mnie przepuścić]!"), lub gdy chcesz usiąść obok kogoś i nie jesteś pewien, czy siedzenie jest wolne czy zajęte albo gdy musisz spytać czy komuś będzie przeszkadzało otwarte okno.

Należy pamiętać, że Reguła Bycia Uprzejmym nie zalicza się do kategorii Rozpoczęcia Rozmowy; po wypowiedzeniu przeprosin lub prośby, Brytyjczyk natychmiast powraca do Zasady Zaprzeczenia.

Reguła Szukania Informacji
Reguła Szukania Informacji zezwala na przerwanie milczenia i zapytania podróżników o informację np. Is this the right train for Paddington? ("Czy ten pociąg jedzie do Paddington?") lub Does this one stop at Reading? ("Czy ten pociąg zatrzymuje się w Reading?"). Odpowiedzi na takie i tym podobne pytania są zazwyczaj o lekkim duchu, przykładowo Well, I certainly hope so! ("No cóż, mam szczerą nadzieję, że tak!") albo If it's not, I'm in trouble! ("Jeśli nie, to jestem w kłopotach!").

Humorystyczne i lekkie na duchu odpowiedzi mogą być indykatorem, że nasz Informator ma ochotę zamienić co najmniej kilka słów - szczególnie jeśli mamy opanowaną technikę Reguły Narzekania.

Reguła Narzekania
Reguła Zaprzeczenia może być złamana, gdy coś idzie nie tak, np. pociąg lub lot się opóźnia, zmiana kierowców trwa strasznie długo, metro zatrzymuje się między stacjami bez żadnego powodu. W takich oto sytuacjach pasażerowie nagle przestają być dla siebie niewidoczni. Ogłuszający lecz niewyraźny głos dochodzący z krzykaczki ogłosi, że taki a taki pociąg będzie opóźniony, ponieważ obecnie stoi w szczerym polu i służby pomocnicze nie mają jak się do niego dostać (co prawda to ostatnie nie jest wypowiadane wprost, ale wspomnienie "pola" przez głos w krzykacze mówi samo za siebie).

W tym momencie Brytyjczycy zaczynają głośno wzdychać i nawiązywać kontakt wzrokowy, wymieniać spojrzenia męczenników, wzruszać ramionami, podnosić brwi i przewalać oczami. Zaraz po zakończeniu wymiany sygnałów komentarzy i opinii wyrażonych przez mowę ciała podąża komentarz werbalny, w postaci Huh, typicall! ("Typowe! Tego właśnie się spodziewałem!"), Oh, now what? ("No tak, i co teraz?") lub też For Christ's sake, what is it this time? ("Na miłość boską, co tym razem mogło się wydarzyć?") albo bardziej naturalne 'kinell! ("Ja pier...").
I LOVE LONDON! czyli nikt w Londynie nie jest z Londynu
Żadną niespodzianką ani nowością nie jest fakt, że Londyn jest destynacją turystów z całego świata. Najlepszym środkiem transportu w tym mieście są nasze nogi (jeśli nasz cel nie jest zbyt bardzo oddalony lub gdy mamy strach przed autobusami/metrem/kosztem taksówki), taxi oraz metro. Jazda autobusem jest nader skomplikowana. Tak czy siak w czasie kilku pierwszych wizyt w tym mieście łapanie kierunków i używanie z metra może być skomplikowane lub totalnie dezinformujące (do 2011 trwać będą prace nad wszystkimi liniami metra; niektóre linie są kompletnie zamknięte, inne tylko częściowo, często należy się przesiąść itd. itp.).

Wybieraj swojego informatora bardzo rozważnie. Zdecydowanie unikaj ludzi kręcących mapą we wszystkich kierunkach, lub grupek turystów zakładających Mobilny Sztab Odnośnie Transportu, stającego w przejściu i kulących się nad mapą wielkości chusteczki do nosa, gdzie 3 kroki obok na ścianie wisi taka sama mapa, 50 razy większa. Unikaj także fotografów - ci najprawdopodobniej wiedzą jak dostać się w miejsce, które chcą sfotografować; często mówią dziwną odmianą angielskiego, z której jedynie, co można zrozumieć to "Nie jestem z Londynu!".

Ludzie z książkami lub gazetami mogą okazać się lepszymi Informatorami: nie koniecznie mieszkają w Londynie (lub nie znają całego Londynu), lecz mogą podróżować publicznym środkiem transportu, tym samym mogą ci wskazać właściwy kierunek, nazwę stacji, a nawet zdradzić, że szara linia metra (Jubilee) znów nie działa.
Popularny Brytyjski komik, Michael McIntyre powiedział:
"And everyone is reading. You have to read. You can't be on the tube without reading. Reading is very important. [If] you get on the morning [tube], every single person is reading the Metro1" 2

1. Tłum: 'I wszyscy czytają. Musisz coś czytać. Nie możesz być w metrze bez czegoś do czytania. Czytanie jest bardzo ważne. Jeśli jedziesz metrem rano, to każda jedna osoba czyta gazetę "Metro".'
2 Gazeta Metro - darmowa gazeta dostępna w metrze na stacjach kolejowych. Czasami dostępna na pokładach autobusów - tylko w bardziej cywilizowanych częściach kraju, gdzie ludzie potrafią czytać i gdzie czytanie w miejscu publicznym jest dziwactwem.


Czytanie w czasie podróży
Brytyjczycy uwielbiają czytać; statystyki wykazują, że ponad 80% populacji czyta regularnie gazetę codzienną z wiadomościami (który tytuł zależy już od klasy społecznej). Tak jak wspomniał komik Michael McIntyre, Brytyjczycy uwielbiają czytać w metrze oraz w pociągach, chociaż to, czy czytają w miejscu publicznym czy nie zależy od tego, w jakim rejonie mieszkają/dojeżdżają do pracy. W Londynie normalny jest widok siedzących w kawiarenkach i czytających spokojnie książki. Inny komik, pochodzący i mieszkający w Glasgow zaznaczył, że "Czegoś takiego [czytanie] nie robi się w miejscu publicznym".

Brytyjczycy są narodem, który potrafi naśladować (szczególnie, jeśli sam nie jest w stanie czegoś wymyślić). Tak więc jeśli jeździsz regularnie autobusem z tą samą grupą ludzi, który ewidetnie nigdy nic nie czytają w czasie podróży możesz śmiało przeprowadzić mini-eksperyment - zacznij czytać książkę lub gazetę w czasie podróży. Po kilku dniach (czasem miesiacach) zauważysz, jak coraz więcej ludzi specjalnie przynosi ze sobą książkę i czyta ją tylko w czasie podróży.
Płacz dziecka oraz inne źródła hałasu
Dzieci
Praktyka bezstresowego wychowania dzieci w UK oraz ścisłe trzymanie się pierwszej z trzech świętych zasad zachowania w miejscu publicznym powoduje, że nie ma sposobu na głośno płaczące dzieci. Dzieciom w UK wolno wszystko (paradoksalnie, wiek odpowiedzialności karnej w UK wynosi... 10!), nawet rodzic musi się liczyć z tym, że jeśli da swojemu potomkowi klapsa przy świadkach, rodzic taki może mieć problemy ze strony prawa - za przemoc fizyczną, za maltretowanie, za niszczenie psychiki, za upokorzenie publiczne itp.

Tak więc jeśli jedziesz autobusem, pociągiem lub (co gorsze) lecisz samolotem, i na pokład wsiada Matka Brytyjka i Dziecko Wychowane Bezstresowo, przygotuj się, że dziecko w pewnym momencie zacznie szantażować swoim płaczem (o ile wsiadając na pokład już nie płacze), i będzie płakać jeszcze długo po tym, jak Ty lub ono opuści pokład. Sam płacz nie byłby taki zły, gdyby Brytyjczycy byli normalnymi ludźmi i rozmawiali ze sobą w czasie podróży (hałas rozmowy zagłuszyłby płacz dziecka) lub gdyby dziecko zmęczyło się płaczem albo gdyby ktoś wreszcie wynalazł tłumik do wyciszania Dzieci Wychowanych Bezstresowo.

Warto zwrócić uwagę, iż nie ma sposobu na taki płacz dziecka (gdy Matka Brytyjka udaje, że jest głucha). Nawet gdyby ktoś chciał zwrócić uwagę Matce Brytyjce, nikt nie ma odwagi robić komentarzy na temat jej dziecka, szczególnie w obecnym klimacie politycznym, gdzie do mody powróciło Polowanie na Pedofilów aka Polowanie na Czarownice, rodem ze Średniowiecza minus palenie na stosie.

Interesująca jest zachowanie Brytyjczyków: zaciskają szczękę i nie wypowiadają nawet pół słowa przez cały czas trwania płaczu dziecka; podobnie jak w przypadku kolejek, stosują zasadę karcenia wzrokiem. Matka Brytyjka ucieka z pokładu autobusu lub pociągu na najbliższym przystanku, nie mogąc wytrzymać publicznego upokorzenia.

Dla tego korzystając z publicznego transportu w UK bardzo dobrą praktyką jest zabieranie ze sobą słuchawek (dobrze uszczelniający hałas dochodzący z zewnątrz) oraz odtwarzacza muzyki.

CO?! Nie słyszę! Jadę pociągiem...!
Kolejnym irytującym źródłem hałasu są ludzie rozmawiający przez telefon. Ponownie, gdyby Brytyjczycy byli normalnym narodem i rozmawiali ze sobą w czasie podróży, gaduły wiszące na telefonie prawdopodobnie nie byłby tak irytujące. Problem polega na tym, że niektórym gadułom wydaje się, że są niesłyszalni, i swobodnie zaczynają paplać o swoich problemach i sprawach osobistych, co oczywiście irytuje pod niebiosa pozostałych skazanych na milczenie Brytyjczyków.

Najgorsze, co może spotkać osobę głośno rozmawiająca przez telefon to karcące spojrzenia, przewalanie oczami, wzdychania i kręcenie głową. Nikt za to nie zwróci mu lub jej uwagi. Niektóre linie kolejowe zaradziły temu problemowi, wydzielając wagony o nazwie Quiet Carriage ("Cichy Wagon"), w którym używanie telefonu (do rozmów) jest zabronione.
Podsumowując
Podsumowując: podróż środkiem transportu jest dla Brytyjczyka stresującym doświadczeniem; w czasie podróży obowiązuje zasada traktowania ludzi jak gdyby byli niewidzialni i zasada bycia niewidzialnym. Nie wolno się patrzeć na ludzi (a tym bardziej nawiązywać kontaktu wzrokowego). Nie wolno odzywać się do ludzi; jeśli zaczniesz gadać do Brytyjczyka podróżującego pociągiem lub autobusem, ten pomyśli że jesteś pijany, naćpany lub obłąkany.
Powrót